Archiwum 18 lipca 2004


To nie mialo tak wygladac.....
18 lipca 2004, 15:00

Nie widzielismy sie prawie dwa tygodnie... A wczoraj przyjechal.... Bylismy na imprezie... Jak zobaczylam Go poraz pierwszy, bylam taka szczesliwa... Ogolnie bylo calkiem calkiem, ale cos jednak sie zmienilo... Jego nastawienie do mnie... No i ja sie zmienilam... Moze dane mi jest zyc w samotnosci... A moze piec miesiecy to juz za dlugo... A teraz klotnia... Zamiast cieszyc sie soba, bo piatego sierpnia znowy pojedzie, to my zachowujemy sie jak opcy ludzie... Nie wiem co sie stalo... I nie mam pojecia jak to zmienic... Juz nie mam sil... Stalam sie bardziej nerwowa... A dzisiejszy dzien jest jakis dziwny, nie wiem co mi jest... Plote glupoty i sama po sobie widze ze zachowuje sie jakos inaczej... Boje sie, ze wszystko moze runac jak domek z kart... Tyle wysilku aby go zbudowac, a potem jedna chwila nieuwagi i wszystko moze runac... A wtedy....czy jest sens zaczynac od nowa?.... Czy jest sens w ogole go budowac?.... Czy co kolwiek ma jakis sens?.... Po co sie starac jak i tak wszystko przepinie, jak zeszloroczny snieg jak lisc spadajacy z dzewa....